Mikroelektronika w Pustynnej Burzy
(czyli w moim żółtym Maluszku)
Głos Tomka, bo tak się ten „głos” przedstawił, powiedział mi, że pod poszyciem dachu jest głośnik i antena. Rozmawiając z Tomkiem wychodziłem z założenia, że ktoś za mną jedzie samochodem i ma coś co działa jak mikrofon kierunkowy, tylko że jest dla odmiany głośnikiem kierunkowym, który selektywnie wysyła falę w danym kierunku.
W sumie niczego nadzwyczajnego by w tym nie było. Sowieci już w latach pięćdziesiątych mogli z odległości bodajże stu metrów podsłuchiwać co się mówiło w konkretnym mieszkaniu danego bloku. Ba! Potrafili powiedzieć, z którego pokoju dobiega podsłuchiwana rozmowa. Wymyśliłem więc sobie, że mam w samochodzie ukrytą pluskwę i nie omieszkałem wymontować poddasza, by sprawdzić cóż to za zaawansowana elektronika siedzi u mnie w aucie. Niczego nie znalazłem...