Bo ja jestem „Podróżnik”
Dawno dawno temu... He he. Niezły początek, choć brzmi, jak dla mnie, całkiem ponuro. Wcale mi się nie chce dzielić tym, o czym postanowiłem właśnie napisać. To, z czego miałem się teraz zwierzać jest dla mnie bardzo przykrym doświadczeniem związanym z silnymi emocjami. Miało to swoje głębsze korzenie, lecz nie wiem, czy o nich napiszę. Może później, ale i tak będzie mi się trudno przemóc.
Przygoda podróżnika zaczęła się od wyjazdu nad jezioro, nad które nigdy nie dotarłem. Dotarłem zamiast tego w okolice zakola rzeki Bug niedaleko Warszawy, do Nowego Sącza, Zakopanego, aż w końcu do Częstochowy. Około dziesięciu dni jeżdżenia po Polsce. Taki to był ze mnie podróżnik...